IN BLESSED ART czyli, w Błogosławionej Sztuce
Jesteśmy tutaj, aby bizantyjska ikonografia niosła wsparcie, nadzieję, wiarę i miłość. Wykorzystujemy sztukę sakralną, aby pomagać tym, którzy cierpią w obliczu trudów tego świata.
Hubert – pisarz ikon, ratownik i świecki wojskowy kapelan w organizacji Chrześcijańska Służba Ratunku; Olek – ikonograf; Przemek – strażak zawodowy, informatyk
Przyłącz się! Chodź z nami! Zmieńmy ten Świat dzięki sztuce!
Naszą misję wesprzesz przez:
Możesz też dzięki:
I Tradycyjnie przez :
Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter
Kilka słów i relacje video z pobytu w Ukrainie od 25 października 2022 roku.
UWAGA! Niektóre opisy dla ludzi o mocnych nerwach. Zamieszczam je, by uświadomić.
Zapraszamy do wspierania!
Akcja pomocy Ukrainie październik – listopad 2022 rok.
Tym razem po mimo pomniejszonej ilości zaplanowanych towarów też dotarliśmy na sam front główny, czyli blisko Chresonia. Ale od początku.
Przede wszystkim bardzo dziękuję wszystkim, którzy naszą akcję wsparli. W sumie zebraliśmy z darowizn 12 350 zł z czego dla Loni 1 510 zł. Na dary takie jak buty zimowe, mundury i wyposażania wydaliśmy 17 220 zł. W kwocie tej włączamy paliwo, opłaty drogowe itp. Dodatkowo otrzymaliśmy dużą ilość wojskowych kurtek, piżam, bielizny z wojskowego demobilu. DZIĘKUJEMY!
Gdzie dotarliśmy z darami i odwiedzinami.
Naszym pierwszym przystankiem był Korzec, gdzie w Parafii św. Antoniego z Padwy mogliśmy się zatrzymać. Tutaj spotkaliśmy się z Panią Wiktorią Szewczenko, Prezes Polskiego Stowarzyszenia im. Juliana Lublińskiego w Zwiaglu (Miasto Nowogród Wołyński zmieniło nazwę powracając do historycznej). Ugościł nas ks. Tomasz Czopor, proboszcz parafii. Ks. Tomasz wraz Panią Wiktorią utworzyli w parafii centrum pomocy i cały swój wolny czas poświęcają pomocy. Oboje wstąpili do Ukraińskiej Obrony Terytorialnej mimo, że są Polakami.
Na początku odwiedziliśmy przedszkole w Zwiaglu. Tu dowieźliśmy dary potrzebne dla dzieci oraz dla części żołnierzy. Tu też pozostawiliśmy wyposażenie dla Loni, na jakie zakup organizowaliśmy specjalną zbiórkę. Oraz dla Saszki, naszego podopiecznego 23 latka, który przebywa na froncie wschodnim w samym środku akcji.
Lonia wyposażony na zimę w kurtkę, polar, termo-bieliznę, buty lowa...
Los dzieci jest niestety trudny. Wiele strachu... Ale Siostry pomagają jak umieją i uczą zaufania Bogu.
Po odwiedzinach zaprzyjaźnionych nam ludzi udałem się wraz Volodymyrem Zavadskim na wschód Ukrainy. Tu dotarliśmy do miejscowi Lubimivka, która została kilka dni wcześniej wyzwolona. Za Dnieprem i w dalszych wsiach nadal trwała okupacja. Po drodze odwiedziliśmy też Dnipropietrowsk w celu spotkania się z żołnierzami batalionu AZOV i Brygad Morskich. To szczególne spotkanie. Wiele żołnierzy wróciło niedawno z niewoli. Szczególne uściski dłoni!
Ogólnie planowany był tylko tydzień pobytu w Ukrainie. Jednak stało się inaczej i ostatecznie pozostaliśmy prawie cztery tygodnie.
Na froncie, czyli tam gdzie trwają walki bezpośrednie (cała Ukraina jest ostrzeliwana rakietami) jest naprawdę ciężko. To co zostaje odkryte po wyzwoleniu każdej z wiosek czy miasteczek jest przerażające. Zniszczenia straszne. Pozostali na miejscu, zazwyczaj starsi lub schorowani albo też nie mający gdzie uciec ludzie są z jednej strony w szoku a z drugiej cieszą z obecności wojska ukraińskiego, które wyzwoliło ich od okupantów. Niestety, wielu cywilów ginie, wielu jest torturowanych, wielu traci dach nad głową. Rosjanie posiadają listy ludzi do zniszczenia. Prąd jest często w agregatorach tylko. Jest zimno, błoto wszędzie… Widoki, które po sobie pozostawiają Rosjanie są okropne.
W jednej ze wsi zlokalizowali się w budynkach dla hodowli świń. Nie usunęli nawet świeżych odchodów. Na tym rozłożyli skradzione materace, pierzyny i tak spali. Smród niepojęty. W okopach można było znaleźć prócz śmieci po wodzie, piwie, alkoholu, nawet dmuchane lalki, manekiny, prezerwatywy. Uciekali jednak tak szybko, że nie pozdejmowali swoich suszonych na drzewach skarpet i slipek. Zostawiają też łupy. Co straszne, to są to pralki, lodówki ale też buty i mundury skradzione poległym żołnierzom ukraińskim.
Widoki w wyzwalanych wsiach są więc tragiczne. Ilość cmentarzysk, zabitych, miejsc tortur przeraża.
Fotografia przedstawia miejsce przetrzymywania torturowanego żołnierza. Wyrył on na ścianie modlitwę Ojcze Nasz. Takich miejsc wiele.
Pola wokół wsi często zaminowane. Jadąc można zobaczyć powbijane w ziemię rakiety, które nie wybuchły. Ludzie na pola puszczają zwierzęta. Krowy i inne wyczuwają gdzie miny. A jak się nie uda. Pozostałe mięso przekazuje się wojsku i innym. Ogólnie jedzenia jest mało, ale jest. Najgorzej jednak z gotowaniem. W większości gotuje się na ogniskach, te zaś zdradzają lokalizację i niestety może przylecieć pocisk. Żyje się trudno.
Jako, że jestem członkiem Chrześcijańskiej Służby Ratunku postaraliśmy się pomóc jak mogliśmy swoją pracą i obecnością. Podanie ręki, dobre słowo tu jest bardzo ważne. A kiedy pojawia się ktoś z Polski, otrzymuje wielkie zaufanie i podziękowanie za to co Polska robi dla Ukrainy. Śmierć i odkrycia po najeźdźcach niestety tę radość odbierają natychmiast. Czasem trudno coś poradzić i ratować, kiedy okazuje się, że poległy wróci do domu w trumnie, bez oczu, języka, genitali...
Ojciec, który wraz synem walczy na froncie. Otrzymali od nas buty. W jednej chwili stracili całe wyposażenie. Rosja spuszcza bomby wodoru, który rozpryskuje się nad żołnierzami i spada w formie płomieni. W jednej chwili płonie wokół wszystko. Ratować można wtedy jedynie siebie.
Wracając z frontu chwilę odpoczęliśmy na zakarpaciu. Tu odwiedziliśmy dzieci, którymi staramy się opiekować od 2016 roku. Pochodzą z Mariupola i okolic. Niestety, znów informacje o stracie kolejnych rodziców…
W pamięci najbardziej pozostają spotkania z żołnierzami. Major Petrovych zawsze przyjmuje nas pełnym sercem. I nigdy nie chce od nas darów, zawsze mówi, że my na kawę a nie z darami. Bardzo ważne są w takim miejscu i takiej sytuacji przyjaźnie, nocne rozmowy, wypłakanie się… To się dzieje za każdym naszym spotkaniem. Jak mówi Major: „Przyjeżdżajcie już na kawę. Ja się wtedy ładuję jak bateryjka!”
Ogólnie sytuacja w całej Ukrainie zaczyna być bardzo trudna. Niszczone są główne sieci energii co powoduje brak prądu, zimno w domach… Drogi i miasta są obecnie ciemne. Brak oświetlenia powoduje, że jest poprstu strasznie. Ale jak mówi jeden z żołnierzy: „Za to jak gwiazdy dobrze widać!”
Darów jak piżamy, buty... na granicę z Białorusią gdzie przebywają w większości żołnierze należący do Polaków za granicą nie zdążyliśmy dostarczyć sami z powodu zepsutego auta. Musieliśmy je naprawić i jechać do Polski. Zrobiła to za nas Pani Wiktoria a żołnierze wypisali kartki z podziękowaniami! Do szpitala wojskowego dostarczono też piżamy, których bardzo brakuje dla leczonych rannych.
Dziękuję każdemu kto wsparł nasze akcje. Zapraszam do dalszego wspierania. A wypisane podziękowania od żołnierzy już rozsyłamy.
Już za kilka dni będzie można zakupić kalendarz z pracami na skrzyniach po amunicji...
GALERIA
Odsłony: 1175